Przejdź do głównej zawartości

Buka - Wspaniały Widok Na Nic Interesującego




Druga legalna płyta to w przypadku każdego wykonawcy swoisty sprawdzian. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jest to album ważniejszy od pierwszego, bo właśnie on dosadnie pokazuje, czy wejście do mainstreamu było tylko dziełem szczęśliwego przypadku i zbiegu okoliczności, czy może dany artysta naprawdę ma talent i świadomie kieruje swoją karierą. Buka wychodzi z tej konfrontacji obronną ręką, jednak została trochę poraniona w ferworze walki.

Na początku z całą stanowczością należy stwierdzić, że „Wspaniały widok na nic interesującego” jest krążkiem o wiele lepszym od „Pokoju 003”. Monotonia poprzedniczki odeszła w niepamięć. Teraz klimat nie opiera się wyłącznie na dziwnej akcentacji rapera. Buka porusza się po odmiennych stylistycznie bitach i robi to nawet jeszcze lepiej niż wcześniej. Ba! Przy tych wszystkich innowacjach udało się zatrzymać lekko karykaturalny wydźwięk całości, co jest faktem naprawdę bardzo istotnym, patrząc przez pryzmat oczekiwań fanów. 

Reprezentant SumyStyli ma, zgodnie z nazwą, bardzo specyficzny styl. Chociaż tonem głosu przypomina Vixena, a przez niektórych jest porównywany do Eminema czy też Magika, zachowuje pewną oryginalność. Słowa „przypomina” i „porównywany” nie oznaczają przecież tego samego co „kalka” czy „xeroboj”. Powiem więcej- z połączenia tych wzorców i (być może) inspiracji, powstał bardzo ciekawy raper, którego pomylić z kimś innym zdołałby jedynie niesłyszący. Na nowym albumie rapuje już na kilka odmiennych sposobów (nawet w jednym kawałku), ale zawsze gdzieś przemyca tę iskierkę własnej maniery (świetna „Nadzieja”). Inna sprawa, że czasem ta iskierka zamienia się niepotrzebnie w ogień, trawiący poniekąd dobre zdanie o krążku.

Buka sprawia niekiedy wrażenie, jakby miał małe problemy z wymową. Naprawdę. Nieraz potrafi tak zaseplenić przed mikrofonem, że nie wiadomo czy to jeszcze on, czy jakieś spięcia w słuchawkach. Co więcej, mam wrażenie że podnosi tę wątpliwą umiejętność do rangi sztuki. Rap w dużej mierze polega jednak na tekstach, a co za tym idzie również nad sprawnym ich odtworzeniu swoim aparatem gębowym. Gość czasem zwyczajnie bełkocze („Dekada”), a krztusić się własnym językiem to żadna umiejętność.

Co za tym idzie również teksty nie wybijają się ponad szarą przeciętność, serwowaną przez gdańszczanina od kilku ładnych lat. Ten aspekt jego twórczości wymaga sporych poprawek, może wręcz innych fundamentów. Przede wszystkim wersy nie zapadają w pamięć. Niby ziomek coraz częściej używa metafor („Wznieśmy Toast”) i gęsto nawarstwia kawałki rymami, ale po pierwszym odsłuchu za nic nie byłem w stanie stwierdzić, w jakiej z grubsza tematyce starał się on poruszać. Najczęściej mamy do czynienia z braggą, braggą czy też braggą. Zdarzają się wyjątki, jak ciekawy numer ze Skorem, ale zdecydowanie za często linijki wpadają jednym uchem, wylatują drugim, a po drodze nie zostawiają w głowie zupełnie nic. Tytuł albumu idealnie zresztą odzwierciedla zaistniałą sytuację.

Forma przerasta więc treść na potęgę. Szkoda, że taka sytuacja ma miejsce, bo Buka potrafi zrobić z bitami co tylko zechce. Nawija na różnych szybkościach, udanie wychodzi mu zmiana akcentacji, świetnie czuje bity i dosłownie się w nie wkleja („Legal”). Warto pochwalić także refreny jego autorstwa, w większości wykonanie na bardzo przyzwoitym poziomie, a przede wszystkim szybko wpadające w ucho.

Jedną z najlepiej wykonanych na albumie rzeczy są na pewno podkłady. Dźwięki zaserwowane m.in. przez Grega, DonDe, Magierę, czy Feru pałętają się po różnych stylach muzycznych i całkiem różnych klimatach. Od fragmentów mocno syntetycznych, z połamanym rytmem („Legal”) poprzez nieskomplikowane i szybkie w „Piaski Klepsydr”, aż do tego naprawdę urywającego głowę w bardzo luzackim „Zanim Powiem Nara”. Wszystkie instrumentale stoją na wysokim poziomie, i dobrze brzmią w połączeniu z gospodarzem. Jedyny minus warstwy dźwiękowej to fakt, iż stosunkowo często natkniemy się na średnio brzmiące pianinko, ale to właściwie jedyny mankament, jaki mogę wymienić.

O czymś zapomniałem ? Chyba ni… ah, no tak. Występy gościnne. Bisz zjadł, pozostałych nawet nie ma sensu słuchać. No, jeszcze może Mati trzyma poziom. Reszta pozostaje pod grubą kreską, wyznaczającą granicę słuchalności.

Bardzo dobry album, w którym da się znaleźć parę mankamentów (te teksty i wymowa..), lecz poszczególnie utowry obfitują w ciekawy klimat, dobre flow oraz fajne bity. Na dodatek „Wspaniały widok na nic interesującego” świetnie komponuje się z przedwiosennym słońcem. Polecam.

 7.0/10

Komentarze

  1. Jak dla mnie Skor to jednak świetny raper co potwierdza Muzykoma,wiec jego zwrotka też jest na poziomie i kolejny do zestawienia dobrych gości jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyta jest średnia, napewno nie zasługuje na tak wysoką notę. Buka ma irytującą dla niektórych manierę i części całość odpowiada a część tego nie ruszy. Wirtuozem to on nie jest, nagrał solidny krążek i nic więcej. Super przyszłości mu nie wróżę. Najlepsza płyta w tym roku - ale jak nie ma być najlepsza jak nic nie wychodziło? Że Haos? Bez żartów proszę, trzeba być głuchym żeby nie zauważyć, że OSTR się wypala.
    A Ty pisz człowieku więcej, bo porządnych blogów o polskim HH jest jak na lekarstwo. Politolog na rapie, Kaaban, do którego jak raz napisałem prywatnie to się okazało, że to gimb w 100% także konkurencji wielkiej nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie pierwszy raz spotykam się ze stwierdzeniem, że płyta nie zasługuje na taka i taką notę. Musze w końcu opracować i opisać skalę ocen, jak zrobił to wymieniony przez Ciebie Kaaban. I wszystko będzie jasne :]
      Nic nie wychodziło? Zioom, przecież było już kilka dobrych krążków: Cira, Tomiko, Polskie Karate.. Sytuacja ma się więc o wiele lepiej, niż choćby rok temu :]
      Staram się pisać jak najwięcej, jestem na bieżąco z premierami, mam też kilka konceptów na teksty inne niż recenzje :] No i dzięki za propsy :]
      Polecam listę linków po lewo- jest tam kilka ciekawych blogów

      Usuń
    2. Na Cirę znalazłem dobre określenie gdzieś w necie - rzemieślniczy rap.
      Tomiko jest mi nieznany, Polskie Karate jeszcze nie zdążyłem przesłuchać. Zresztą singiel, w którym występuje 3xC (cycki, cycki, cycki) średnio mnie zachęca, bo raczej swiadczy o braku pomysłu i chęci nabicia oglądalności, "bo cycki" niż o jakimś zamyśle.

      Te nasze polskie blogi to wyglądają tak, że ktoś pisze raz na miesiąc/ktoś pisze i o polskim i o amerykańskim rapie, z czego tego drugiego nie trawie bo a) mało co rozumiem spośród "udba djdbag FUCK FUCK FUCKIN YEEEEE" a tak to po części wygląda b) ograniczam się do swoich wybranych/ ktoś pisze takie farmazony i widać, że pojęcia nie ma o czym mówi a uważa się za niewiadomokogo/ niepotrzebne skreślić.

      A listę sprawdzę :)

      Usuń
  3. Moim zdaniem za wysoka ta ocena , najbardziej mnie denerwuje że nie ma swojego stylu tylko prubuje eminema .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz