__________________________________________________________________________________________
Na świecie, oprócz śmierci i
podatków, pewne jest także to, że z nadejściem nowego roku światło dzienne ujrzy kolejna
płyta Ostrego. Chwała Bogu, że Adam już jakiś czas temu zdążył się odbić od
artystycznego dna i obecnie trzyma poziom, ale na dłuższą metę jego rap po
prostu męczy. MC stara się przyciągnąć słuchacza przede wszystkim współpracą ze
znanym i szanowanym kanadyjskim producentem, postanowił także pokombinować z
flow, co trochę go… odmładza i ogólnie słychać, że znów zależy mu na nagraniu
dobrego albumu. Do klasyków sprzed lat wciąż jednak daleko, głównie za sprawą
makabrycznie nudnej i często moralizatorskiej warstwy tekstowej. Niezłe bity
Marco Polo i kilku zagranicznych gości ratują sytuację i „Kartagina” to płyta całkiem dobra, ale nie wyróżniająca się niczym
szczególnym w dotychczasowej dyskografii łodzianina. Pseudo-koncept krążka odkryty przez jednego z fanów tylko utwierdza w tym przekonaniu.
5/10
_____________________________________________________________________________________________
Płyta zupełnie pozbawiona duszy. Raper zasuwa ogólnikami i nieważne
czy chodzi o życie prywatne, braggę, czy wyciąganie brudów branży. Po odsłuchu
na dobrą sprawę znajdujemy się w punkcie wyjścia, bo nic w głowie nie zostaje,
nawet jeden krótki moment nie zapada w pamięć na dłużej (no, może świetny Zeus,
ale to przecież tylko gościnka). Wrażenie pustki potęgują bity Poszwixxxa i
Świerzby skrojone na jedno kopyto, które nie różnią się od siebie niemal
niczym. Nawet BobAir i SoDrumatic pokazali się ze słabej strony. W notce prasowej Step Records natkniemy się na stwierdzenie, że
zauważalny jest duży progres białostoczanina, ale nie dajcie się nabrać, bo „Słowo Honoru” to o wiele gorsza wersja
„ADHD”, no chyba że rozwój muzyczny ktoś traktuje jako pakowanie do numerów marnych śpiewanych refrenów, wtedy wszystko się zgadza. Nowe wydawnictwo opolskiego
labelu to typowy projekt spod ich skrzydeł- bezjajeczny, promowany niemożebną
ilością teledysków i koniec końców- zwyczajnie nudny. Szkoda, bo w Bezczelu
tkwi znacznie większy potencjał.
2/10
____________________________________________________________________________________________
Brak mi słów na tego gościa.
Wszedł na scenę kompletnie znikąd i z miejsca zaczął pokazywać, jak powinno się
robić rap w Polsce. Deys ma swoją własną jazdę i mimo króciutkiego stażu na
scenie zdążył wyrobić charakterystyczną stylówkę, która nijak ma się do tego,
co było w naszym kraju znane. W większości cloudowe bity (choć kilka
klasycznych brzmieniowo tez się znajdzie) doskonale korelują z jego chropowatym
głosem i niemożliwie poskładanymi tekstami, w których metafora goni kolejną
metaforę. Klimatu tutaj aż nadto. „Audiogramy”
brzmią jak mixtape w pełni „uformowanego”, doświadczonego rapera, bo trudno
jest znaleźć tutaj jakiekolwiek minusy, a co dopiero poważne wady w warsztacie. Warto również pochwalić ciekawe koncepty, jak choćby ten z "Odpowiedzi", gdzie podwaliną tekstu była szybka ankieta pośród przypadkowych przechodniów. Biorąc to wszystko do kupy już teraz można stwierdzić, iż Deys to, po Quebonafide, kolejny kocur, którego wkrótce czeka większy rozgłos.
Strach pomyśleć co by się działo, gdyby ta dwójka nagrała wspólny album.
8/10
____________________________________________________________________________________________
Najsłabsza edycja Młodych Wilków,
mimo faktu, że potencjał całego składu był naprawdę ogromny. Possecut
przygotowany na tę okoliczność jest skądinąd całkiem niezły, głównie za sprawą
fenomenalnego SoDrumatica, ale także raperzy udzielający się na nim dali radę.
Pojedyncze kawałki od każdego z nich tak dobrze już niestety nie wyglądają. W
moim odczuciu najbardziej zawiedli Wiciu, Knap oraz Zioło, dając tracki
całkowicie przeciętne, zupełnie niewspółmierne do ich rzeczywistych możliwości.
Żartem jest natomiast „Laboraptorium”
Tomba. Gdyby ktokolwiek, kiedykolwiek próbował wmówić wam, że jest to numer
dobry, proponuję od razu zdzielić go w łeb tępym narzędziem; szkoda tylko, że
podopieczny SB Mafjii zasztyletował taki ciekawy bit. In plus na pewno Golin,
2sty, Kuban i Mam Na Imię Aleksander, który zaskoczył chyba wszystkich, dając
zdecydowanie najlepsze 3 minuty na całej składance. Gonix też spory zaskok, bo
nie ma tragedii. Supran, Bonez, Praktis- sam nie wiem, w sumie niewiele
pamiętam. Ten pierwszy jedzie typowo trueschoolowo, drugiemu lepiej wychodzi
freestyle, trzeci ma fajny, niski głos. Tyle.
3/10
SoDumatica - błąd :P
OdpowiedzUsuńNazigrammar
spoko, poprawione
Usuń