Akcji promocyjnej nie było,
jednak skąpe i jednocześnie obrazowe opisy powstawania płyty wstrząsnęły
wyobraźnią wielu słuchaczy ozłacając „Czarną
Białą Magię” zaraz po uruchomieniu
preorderu. To, plus zaproszenie do współpracy producentów znanych pod każdą
szerokością geograficzną jak SpaceGhostPurp i DJ Premier, wywołało lawinę
pytań, a jednym z przewodnich było, czy nowy album będzie przynajmniej równy
świetnej poprzedniczce.
Cóż, na pewno jest bardziej
przytłaczający. Już „Czysta Brudna
Prawda” oscylowała raczej w kategoriach dorosłego rapu, który w żaden
sposób nie koloryzował rzeczywistości, a nawet trochę tego kolorytu odbierał. W
ogóle twórczość warszawiaka nigdy nie była zbyt optymistyczna, zawsze wytykała
pewne patologie i wskazywała palcem na ludzką zawiść, kierowanie się popędami i
utratę godności. Nowa płyta duetu to już popiół strząsany niedbale na ziemię. Przez
przypadkowego menela. Pijanego. Zarzyganego. I jeszcze najlepiej jakby miał
HIV.
Taka właśnie skrajnie naturalistyczna wizja świata, który zatracił swoje wartości, oddając się w ręce
instynktom, znieczulicy i szeroko pojętego defetyzmu jest kręgosłupem całego
wydawnictwa. Nie ma tu żadnego smutnego rapu, czy jakiegokolwiek innego rodzaju
rozżalenia. W zamian dostajemy mnóstwo surowego, realnego spojrzenia na
margines społeczny i sporadyczną jego ocenę („Jak
Walec”), jednak częściej mamy do czynienia z szczegółowym jej opisem. Na
przykład zepsutego miasta, haju po LSD, czy też perfidnej zdrady. Nie
funkcjonuje tutaj żadne tabu, ani cenzura. Bezkompromisowość na pierwszym
miejscu, a wszystko brzmi jeszcze mocniej, gdy za mikrofonem stoi Sokół, nawijając swoim charakterystycznym, niskim i lekko zachrypniętym głosem. Marysia również dodaje swój pierwiastek
klimatu, mimo iż jej partii wokalnych jest zauważalnie mniej, niż na
poprzedniczce. Zaskakuje złowieszczym nuceniem w „Proporcjach”, czy też dobrze odwzorowanym zaburzeniem osobowości w
„Borderline”. Na minus trzeba
niestety przypisać śpiewane numery solowe- są one zwyczajnie nudne, choć nie
można Staroście odmówić bardzo ładnego głosu i wprawnego nim operowania.
Zgodnie z zapowiedziami
właściciela Prosto „Czarną Białą Magię”
możesz albo pokochać albo znienawidzić. Nie każdemu przypasuje klimat, jakim
dosłownie opływa całość, ale absolutnie nie można powiedzieć, iż jest to krążek
słaby. Oczywiście, warsztatowo Sokół nigdy nie był wirtuozem i jego
nieskomplikowane rymy raczej nie wzniosą się już na wyższy pułap, ale z drugiej
strony zupełnie nie takiego rodzaju rapu się od niego wymaga. Mam wrażenie, że
założyciel Prosto rozwija artystyczne skrzydła i chce odszukać jakąś nową drogę
dla siebie, po tylu latach nagrywania w dość klasycznym nurcie. Wciąż da się odnaleźć
linijki, które powodują jedynie uśmiech politowania i rażą wymuszonymi rymami, ale tak
naprawdę jedyne, do czego można się przyczepić nie bez kozery to flow. Wojtek
płynie… właściwie topi się w bitach. Nie ma mowy o wypadaniu z rytmu, bo
właściwie nigdy tego rytmu nie łapie i to sytuacja niemal analogiczna do
dawnych nagrywek Eldo, gdzie podkład biegł w swoją stronę, raper w swoją i w
połączeniu brzmi to co najmniej pretensjonalnie.
Szkoda, bo album jest prawdziwą perłą od strony
instrumentalnej. Gdyby do takich produkcji dorwał się Quebonafide, Mes lub
Pezet podejrzewam, że słuchacze zbierali by szczęki z podłogi przez dobrych
kilka miesięcy. No, niestety. Niektóre podkłady jak najbardziej „leżą”
Wojtkowi- w „Wyblakłych Myślach”, gdzie
minimalistyczne dźwięki suną powoli i nie przyspieszają nawet na chwilę, raper
właściwie melorecytuje i pozwala się wciągnąć w historię, natomiast bardzo
mroczne „Proporcje” tworzą idealną
korelację z samym jego głosem. Większość jest jednak wykorzystana co najwyżej
połowicznie, a najbardziej z nich wszystkich szkoda chyba trochę alternatywnie
brzmiącego kawałka tytułowego. Ogólnie „Czarna
Biała Magia” została wyprodukowana jeszcze lepiej, niż „Czysta Brudna Prawda”, ale powtarzam- mierne flow uderza w uszy
słuchacza niemal cały czas i powoduje ogromne wrażenie niedosytu.
Album podzielił słuchaczy, to i ja się w to pobawię. Jeśli
więc ponad technikę i nieskazitelne, pokombinowane płynięcie po bitach stawiasz
warstwę dźwiękową i atmosferę (no i lubisz filmy Smarzowskiego, chyba w każdej
recenzji wzmianka o nim musi się pojawić)- dostałeś swoją osobistą płytę roku. Gdy
jednak sytuacja wygląda zgoła odwrotnie- pozachwycasz się chwilę doskonałymi
bitami i.. wrócisz do „CBP”.
Dałbym tej płycie... 3/10? Nie jestem w stanie słuchać tego anty-flow Sokoła. No i wydaje mi się, że mówienie, że on nie koloryzuje jest błędne - on ogromnie koloryzuje, hiperbolizuje... na czarno.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie płyta roku 10/10 kozacko wchodzą mi te klimaty
OdpowiedzUsuńSokół "nie dotyka" tylko marginesu na tym albumie. Przykłady:
OdpowiedzUsuńW "Na wiatr" odnaleźć można analogię do obecnego języka mass-mediów kompletnie pozbawionego treści. Natomiast "Nie padnę" to nic innego jak odrzucenie kultu pieniądza i konsumpcjonizmu. A kończąc "W mieście" gdzie przewija się tablica Mendelejewa, którą spożywany codziennie w hurtowych ilościach. W żadnym z w/w tracków nie widzę patologii.
Kolejny kontrargument to flow.
Sokół już cztery albumy wstecz udowodnił, że potrafi przewijać zwrotki na możliwie najwyższym poziomie. Dlatego też jak nikt na tej scenie mógł sobie pozwolić na nagranie tak frywolnie nawiniętej płyty. Natomiast banalne rymy częstochowskie, które relatywnie często występowały na "Czystej brudnej prawdzie" tutaj policzyć można na palcach jednej ręki.
Kończąc... według mnie Pezet, którego podałeś za przykład nie udźwignął tej tematyki. Zaś Ten Typ jest realną alternatywą w odniesieniu do podobnej tematyki. Ale płytę nagrał Sokół i trzeba przybić mi solidną pionę ponieważ pcha tą scenę do przodu, choć w kierunku bliżej nieznanym. Bo lubi zaskakiwać.
P.S. Krótko potraktowałeś tą płytę pisząc powyższą recenzję. Nie chce pisać, że powierzchownie. Uważam, że tak wielowątkowy album zasługuje na głębszą analizę. Zbyt mało mamy takich produkcji na scenie. Pozdrawiam.
napisałem tylko, że tak dobre bity mogły być lepiej wykorzystane, nie chodzi mi o żadne alternatywne płyty od 3 wymienionych panów.
Usuńco do flow: to nie jest frywolne nawijanie, tylko brak umiejętności w tej sferze.
Czy nie brakuje Ci konsekwencji? Oceniłeś 7/10 album rapera, który nie potrafi nawijać?
OdpowiedzUsuńtak, bo posiada on wiele innych mocnych cech, które nie pozwalają go skreślić z miejsca. ale Wojtek flow nie ma. i tyle.
Usuń