Początki romansu z newschoolowym brzmieniem nie były obiecujące. Ze wszech miar fatalny „Horyzont” ciągnął się za Małolatem przez długi czas, a hashtag #Raiffeisen zaczął żyć własnym życiem. Po tym dość przykrym wydarzeniu raper kompletnie zapadł się pod ziemię i zaczął wszystko od nowa. Po cichu doszlifowywał warsztat i dostosował się do wymogów nowoczesnej muzyki. Małolat jest, mówiąc łagodnie, artystą mało płodnym. Bardzo mało płodnym. No dobra, w zasadzie jest prawie impotentem pod kątem tworzenia. W przeciągu dekady zdołał nagrać tylko solówkę zaliczaną już do kanonu polskiego rapu oraz płytę z Pezetem, gdzie wszystkich jego zwrotek starczyłoby co najwyżej na krótką EPkę. W przypadku Kaplińskiego nadużywane przez ogrom innych raperów stwierdzenie, że wraca do gry jest więc jak najbardziej na miejscu. Pojawia się tylko pytanie czy ktoś jeszcze na drugą jego płytę w ogóle czekał. Reprezentantowi Koki wiele można zarzucić. Że jedzie tylko na plecach Pezeta, że co by się nie