Mateusz Natali wraz ze swoją popkillerową świtą powoli zaczynają odklejać od Młodych Wilków łatkę brzydszej siostry amerykańskiego XXL Freshman. Co prawda na te chwilę jest to wciąż ta sama siostra, tyle że po wizycie u profesjonalnej wizażystki, ale polaryzacja poziomów pomiędzy edycjami 1-4, a obecną jest naprawdę, naprawdę olbrzymia.
Już po powierzchownym zapoznaniu się z
najnowszą częścią, czuć że tym razem została ona dopięta na
niemal ostatni guzik i wygląda dokładnie tak, jak chcieli tego
pomysłodawcy. Młode Wilki powoli, ale konsekwentnie skręcają w
swoją stronę, tworząc rosnącą w siłę, profesjonalną markę.
Wszystko wygląda lepiej, niż w poprzednich latach. Cypherów w
końcu da się słuchać, są dynamicznie zmontowane i odpowiednio
nagłośnione (#3 jest naprawdę świetny, słucham do dzisiaj),
pomysł z Roundtable okazał się fajnym dodatkiem, pokazującym
uczestników w innym świetle, nawet sam posse-cut jest technicznie
zrealizowany zdecydowanie najlepiej spośród wszystkich od 2011
roku. Wszystko wygląda estetycznie, tworzy spójną całość. Widać znaczny progres w prawie każdej sferze.
No właśnie- prawie każdej, bo ni
cholery nie potrafię zrozumieć, jak można było kolejny raz
dopuścić do niekontrolowanego wycieku, przez który poznaliśmy
ksywki młodych wilków kilka tygodni przed oficjalnym ich
ujawnieniem. Co by nie mówić, jest to jedna z najważniejszych,
jeśli nie w ogóle najważniejsza, składowa całej akcji. Niby to
zaniedbanie zostało dość sprytnie zakamuflowane i Popkiller dzięki kilku blefom zachował resztki tajemnicy aż do końca, ale tak czy siak- smród
pozostał. Mam wrażenie, że w 2050 r. na porządku dziennym będą
przeszczepianie sobie głów, podróże międzyplanetarne i latające
samochody, a Natali i tak dalej będzie miał problem z tym, żeby
nikt niepożądany nie dowiedział się o jebanych dziesięciu ksywkach przed
czasem. No ile można.
Dobór raperów na projekt jest co
prawda lekko chaotyczny i nie do końca wiadomo, czy twórcy chcą
przedstawić nieznane ksywki szerszej widowni, czy może w jakiś sposób wspomóc te znane o wiele bardziej. Z punktu widzenia marketingowego Reto i
Bedoes nie zyskają jednak kompletnie nic i mam wrażenie, że występują tu
tylko jako swoisty wolontariat, mający za zadanie podbić fanbase
pozostałych uczestników. Z drugiej strony dzięki inicjatywom typu
Roundtable, czy Rentgen zyskali oni trójwymiarowość, fani poznali
ich pod trochę innym kątem. Podopieczny Sb Mafjii w ogóle potraktował tę okazję jako pretekst do wyżycia się, ale szanuję. Jak się nie bujasz przy jego freestylu to jesteś pizda nie skoczek.
Nie jestem pewien, czy szansę
zaistnienia wykorzystali ci, w których pokładano największe
nadzieje. Paweł Bokun nie pokazał na tym projekcie zupełnie n i c
ciekawego, jego charyzma znana z solowych wynurzeń wyparowała
doszczętnie, track dany na mixtape jest fatalny, a i podczas rozmów
z pozostałymi nie zaskoczył błyskotliwością, bo odezwał się w
ogóle może z raz. Szkoda, bo to gość, który wnosi na scenę coś
zupełnie nowego, swojego i świeżego, a na oczach szerszego grona
wypadł naprawdę bardzo blado, jego nazwisko nie istnieje podczas
dyskusji słuchaczy o tym, kto zyskał w tej edycji najwięcej. Można go
usprawiedliwić jedną rzeczą- on naprawdę dopiero zaczyna i gdy
wpadł między wrony musiał zacząć krakać jak one, toteż stylówką
próbował dostosować się do reszty. No, ale średnio wyszło. Podobnie
sprawa ma się z Disetem Duchem, który mówiąc oględnie, nie
zachwycił, oraz z Emesem Milliganem, na którego co prawda
absolutnie nikt nie liczył, ale wspominam o nim akurat tutaj, bo po prostu nie mam
gdzie indziej go wrzucić. Strasznie ciepłe kluchy ta jego
twórczość, zemdliło mnie.
Kompletnie niejasną rzeczą jest
natomiast wyselekcjonowanie do ostatecznej dziesiątki Tymina i Blu Mantica. Ten pierwszy
nie zrobi już kariery choćby skały srały. To wybór spóźniony o co najmniej 5 lat. Wtedy Tymin faktycznie wchodził na scenę i brał nawet udział w jakimś konkursie z utworem "Wszystko na pokaz". Ale skoro nic z tego nie wyszło i ludzie od tylu
lat nie chcą go słuchać, to już nie zechcą, bo i w sumie dlaczego mieliby chcieć? Typ
jest potwornie nijaki, bezpłciowy, w ogóle nie wiem co mam napisać, tak
bardzo jest daremny. Ode mnie dwója z plusem, bo schudł chociaż przez te lata. Wybór Mantica to było natomiast coś, co do dzisiaj łechce popkillerowe ego. Paczta, chamy, mamy typa z juesej w wilkach, a wy co dalej polski rap hehe. No dobra, ale umówmy się, poza
innym kolorem skóry i ciekawą fryzurą na łepetynie gość nie wyróżnia
się niczym spośród reszty. No, może jeszcze brakiem flow się wyróżnia. Nie no, to jest po prostu zabieranie miejsca innemu
zdolnemu typowi z Polski. Fajnie, że jest wyluzowany, że wnosi
jakąś tam inną energię do tej grupy, ale pod względem artystycznym
wnosi dokładnie tyle: .
Najwięksi wygrani to więc,
PlanBe, który był moim faworytem od samego początku i nie zawiódł. Już "Fantasmagoria" pokazała, że mamy do czynienia z talentem czystej wody. Na czym zresztą poznali się słuchacze, bo jednym głosem wymieniają go jako najlepszego w całej edycji. Taka jest prawda. Ma swoją stylówkę, której nie forsuje przesadnie i fajnie czuje nowe trendy zza oceanu. Wróżę świetlaną przyszłość.
Anatom, który był moim antyfaworytem od samego początku i zaskoczył. Pamiętam go jeszcze, jak był chodzącym desygnatem żenady pod pseudonimem BAKU i nawijał tak chujowo, że traktowano go na równi z tym typem od Była Chłodna. Spodziewałem się odmętów żenady, a tu jeb. Swobodne flow, umiejętnie rozkminione linijki, konkretne rozpierdolenie na Cypcherze. No ja zbierałem szczękę z podłogi. Takie transformacje zdarzają się raz na miliard.
Smolasty, którego wcześniej nie znałem. Znalazł sobie fajną niszę, ma ładny głos, do tego produkuje muzykę i wychodzi mu to bardzo nieźle. Będzie gwiazdą na bank.
Tak to widzę. Pod względem ogólnego poziomu raperów część 5. Młodych Wilków nie umywa się oczywiście do części 1., ale jeśli chodzi o robotę, która wykonał przy tej okazji Popkiller- jest to edycja zdecydowanie najlepsza. Fajnie, że ta inicjatywa się rozwija, ma coraz większe zasięgi itd. Wcześniej widziałem tutaj mniej lub bardziej kontrolowany chaos, zauważalną nutkę przaśności. Teraz widzę już tylko dojrzałość i konsekwencję.
Będzie coś o Rottenbergu?
OdpowiedzUsuńnie przebrnąłem
Usuńmyślałem, że największym cudem ostatnich dni było Zmartwychwstanie, ale po tym, jak wreszcie ukazał się tu nowy wpis zmieniam zdanie
OdpowiedzUsuńhahaha
Usuń