W czasach, gdy jeszcze byłem szczęśliwym gimbusem i słuchałem takich miszczów, jak Rogersky Chada (...moja bardzo wielka wina…) wyszedł krążek o zacnym jakże tytule ,,Dem6n6l6gia’’. Oczywiście z miejsca zajarałem się wtedy Słoniem, jego horrorcore’owym stylem oraz wychwalałem jego płytę na prawo i lewo. I do dziś tak robię.
Słoń to ta lepsza część WSRH. Nie jest to co prawda duże osiągnięcie,
patrząc na to, jak ten drugi obchodzi się z majkiem, ale zawsze. Wydając płytę po dwóch już chyba wtedy projektach z Szelką
postąpił jak najbardziej słusznie, płynąc na fali hype’u na swoją ksywkę
i za takie dobre zagranie marketingowe należy go jak najbardziej
pochwalić. Zresztą jakieś tam nazwisko wyrobił sobie już przy okazji pierwszej
solówki, więc w pewnych kręgach był znany. Czas więc wypłynąć na szersze
wody c’nie?
Czym jest Demonologia? Wikipedia rzecze, iż jest to ,,dział religioznawstwa i teologii, którego przedmiotem są demony’’.
Pasuje do Słonia? Pasuje. I to nie tylko na papierze. Między innymi
dlatego dzieciaki słuchać tego nie powinny (a słuchają z wielką chęcią).
Ta, łatwa skądinąd, tematyka jest przez Wojtka poruszana w sposób
ciekawy, ale i się w niej nie zamyka. Tak więc oprócz bardzo dosłownych
tekstów o piekle (w ,,Piekło’’ trudno zgadnąć, nie?) znaleźć tu
można braggę i występujące równie często.. hmm, nie wiem jak to
nazwać.. może- dissy na społeczeństwo? Po prostu wygląda na to, że Słoń
ludzi nie darzy szczególną sympatią i pozwolił sobie z nich trochę
poszydzić:
Poszukiwacze hecy, w głowach mają pusto
Patrząc na gówno w kiblu, pewnie myślą, że to lustro
Patrząc na gówno w kiblu, pewnie myślą, że to lustro
Poza
tym (przed)ostatnim kawałkiem jest tu absolutna bomba pod tytułem
,,Szczerze’’, gdzie padają naprawdę celne linijki o życiu. Powiecie
pewnie, że ,,łeee, oklepane od tylu już lat’’ i macie w tym trochę racji
(moralizatorstwo) ale to również świetna odskocznia od literackiej
fikcji i bynajmniej nie jest zrobiona na siłę, by tylko coś urozmaicić:
Na pewno znasz takie noce, ten destrukcyjny moment
W którym każda myśl waży grubo ponad tonę
W którym każda myśl waży grubo ponad tonę
Do tracklisty nie ma się więc co przyczepić, głównie dlatego, że Wojtek dość skrupulatnie trzyma się omawianego tematu (,,TV’’) jak i naprawdę potrafi zainteresować swoimi przemyśleniami.
Styl Słonia jest.. charakterystyczny. Główną jego częścią są niebanalne
porównania i całkiem ciekawe przywoływanie przykładów spośród
show-biznesu. Poza tym warto odnotować, że jest on naprawdę
bezkompromisowy i ma tę swoją charyzmę. Celnie dissuje bowiem hejterów i
hipokrytów jak i obce mu pojęcie tabu, czego przykładem wersy z niemal legendarnego już storytellingu ,,Love Forever'':
Fioletowe żyły i zgniły odór mięsa
Nie przeszkadzały mu w jedzeniu swej wybranki serca
Zła część jego image’u to
niestety bardzo. Ale to bardzo słabe flow. O ile na poprzedniej solówce
poznaniaka w ogóle go nie było, tak na tym projekcie pojawia się ono w
ilościach szczątkowych, na równo z orzechami arachidowymi. Wojtek nie
przejmuje się raczej, że bity plączą się pod jego głosem i zwyczajnie
się z nimi nie zgrywa. Poza tym nie stara się nawinąć szybciej, czy
bardziej eksperymentalnie. Po prostu leniwie wyrzuca z siebie
poszczególnie słowa, więc po pewnym czasie może człowieka zanudzić, tym
bardziej, że kawałków jest trochę zbyt dużo i kilku z czystym sumieniem
można by się pozbyć. Nie wiem na przykład w jakim celu wepchnięto tutaj
bardzo marne ,,Dzieci Ognia’’.
Gościnnie mamy niezły na ogół poziom w postaci Pyskatego, Kajmana czy Młodego
M. Absolutnie zabiła mnie za to Fabuła i Trzeci Wymiar racząc swoimi świetnymi wersami, poza tym bardzo fajny jest refren w pierwszym utworze,
wykonany przez Tomasza Struszczyka. Koni też na propsie. Gorszy występ zaliczył Shellerini
(który to już raz?) bo jak zwykle nie ma u niego kolaboracji
tekst-temat.
Za konsoletą stanął nie kto inny jak Mikser, czyli skądinąd znany DJ
zaliczany do tych porządniejszych w kraju. Jego podkłady są bardzo
zróżnicowane i oparte na ciekawych dźwiękach, przez co nie mają nawet
prawa nudzić. A to piskliwe piszczałki w ,,Od Zmierzchu Do Świtu’’, a to spokojnie pianinko w ,,Szczerze’’, czy już naprawdę kapitalny bit w ,,Bajters’’
gdzie zaprezentował nam poziom iście światowy. DJ spisał się nawet
lepiej od swojego kolegi rapera i na pewno nie stoi w jego cieniu. Po
tym krążku stałem się jego oddanym fanem, szkoda tylko że na ostanie
WSRH dał jakieś odrzuty.
Klasykiem ,,Demonologia’’
na pewno nie zostanie, ale warto o tym krążku pamiętać, głównie ze
względu na to, że horrorcore’u ci u nas niedostatek. Jedyną alternatywą
dla chorych jazd Słonia jest Pih, ale i to tylko w niektórych utworach.
Mówcie co chcecie, ale to jedna z lepszych płyt roku 2010.
8.0/10
zgadzam się
OdpowiedzUsuńja nie zgodze się z tym że Słoń jest lepszą stroną WSRH . Obydwoje bardzo dobrze robią rap, tylko we dwójke nadają sens kawałką z płyty np Szkoła Wyrzutków, może nieraz tam Sheller odbiega troche od tematu, ale robią oby dwoje świetnie muzyke przy pomocy Miksera . Robią swoim stylem muzyke, a takie wyrażanie naszych zdań nic nie zmieni w któregokolwiek życiu . Na swój sposób podchodzą to hip-hop'u, i są po prostu oryginalni, bo wykształcili własny styl robienia tej muzyki .
OdpowiedzUsuńShellerini nigdy nie nawija na temat.
UsuńOryginalność =/= dobra muzyka (patrz: Gospel)
Nie jestem zbawicielem i nie muszę zmieniać czyjegokolwiek życia :]
Poza tym ten ich "własny styl" opiera się tylko na: niezłym flow Shellera i coraz bardziej nudnych horrorcore'ach Słonia.