Charyzma jest jedną z najbardziej
pożądanych cech, którą można przypisać człowiekowi. Głównie dlatego, że jej
posiadacze należą do swoistej elity w społeczeństwie, w końcu nie każdy ma na
tyle silną osobowość, by zainspirować sobą innych. Szczególny dar, dość
tajemniczy i trudny do dokładnego zdefiniowana, jednocześnie niezwykle łatwy do
rozpoznania, gdy już ma się z nim styczność. Zapytacie pewnie jak się to
wszystko ma do tematyki mojego bloga ?
Ano się ma, bo właśnie mocny
charakter okazuje się zdecydowanie najważniejszym i najmocniejszym skillem
danego rapera. Gdy gość nie panuje dobrze nad podkładami, technicznie leży, czy
też w ogóle nie czyni progresu, może go uratować tylko i wyłącznie charyzma. Na
tym polega jej czar- nie wiesz dlaczego, ale słuchasz występów takich artystów
tysiące razy, chociaż wyraźnie widzisz ubytki w ich warsztacie. Przykłady?
Proszę bardzo, trzy sztandarowe i niepodważalne: Sokół, Junes, WENA. Ostatnio
do tego grona dołączył dość specyficzny człowiek, wywodzący się ze Zjednoczonych
Emiratów Arabskich.
Gdy dowiedziałem się o Arabie, z
początku nie mogłem pojąć, czym ludzie się fascynują i dlaczego tak chętnie go
słuchają. Hajp zrobił się niesłychany, gość w jednej chwili z nikomu nieznanego
nołnejma, stał się niemal gwiazdą polskiej sceny hip-hop, co w naszym
środowisku nie zdarza się zbyt często. Nie rozumiałem. Aż w końcu przyłapałem
się na tym, że podśpiewuję sobie jego teksty.
Trudno przejść obok arabowej
twórczości obojętnie, a sam wzbudza dość skrajne opinie, zarówno sposobem
rapowania, jak i sposobem życia, do którego się otwarcie przyznaje.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że bez marihuany nie byłoby Araba i jego fenomenu.
Zaraz, czy to nie zwykły truizm?
Cała sytuacja jest o tyle ciekawa, że
przed wzięciem udziału w Żywymrapie o Arabie nie było słychać zupełnie nic.
Jego zwrotka do Pompuj Rap przeszła kompletnie bez echa, nie słyszałem też zbyt
wielu kawałków spoza tych, które mogliśmy usłyszeć we wspomnianym hiphopowym
talent-show. Wyskoczył jak Filip z konopii. Dosłownie.
Na pierwszy rzut ucha w jego
rapie nie ma nic specjalnego. Brak bowiem wyrafinowanej techniki, zabójczego
flow, porównań trafiających w samo sedno, czy co chwilę zmieniającej się
akcentacji. Jednak Arab ciągle ma w sobie coś przyciągającego. Po prostu- jakiegoś
rodzaju charyzmę. Wychodzi na scenę takim jakim jest, a co najważniejsze,
znalazł idealną dla siebie stylówkę. Przejaraną, luzacką do granic możliwości,
przyjemną w odbiorze, nienachalną i oryginalną. No nawet nie mówcie, że nie
czujecie podmuchu lata, gdy słyszycie z jego ust:
„Słońce, chmurki, wiaterek i THC
Chyba nic się nie stanie jak 3 dychy stracę, nie?
Chyba nic się nie stanie jak 3 dychy stracę, nie?
Luz, którym wręcz emanuje, można
porównać do Kuby Knapa, czy wczesnych nagrywek Mesa, oczywiście zawczasu
dodając do nich szczyptę stylu Soboty. Teksty są proste, tematyka nie
zaskakuje, niektóre linijki ma trochę głupkowate, ale na swój przewrotny sposób
świeże i przyciągające uwagę odbiorcy. Dobrze ujął to Sokół zasiadający w jury
Żywegorapu, mówiąc że „słuchając Araba czuł się jak zjarany, mimo iż
sam nie jara”. Trafione.
Trudno wypowiadać się w kontekście dalszej kariery rapera, skoro ilość kawałków przez niego upublicznionych ledwo dorównuje liczbie palców jednej ręki. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości człek nie straci swojego charakterystycznego stylu, jak i nie pójdzie w klimaty, które zupełnie do niego nie pasują #VNM. Gdy coś jest dobre, nie trzeba tego na siłę udoskonalać i, w efekcie, psuć.
Trudno wypowiadać się w kontekście dalszej kariery rapera, skoro ilość kawałków przez niego upublicznionych ledwo dorównuje liczbie palców jednej ręki. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości człek nie straci swojego charakterystycznego stylu, jak i nie pójdzie w klimaty, które zupełnie do niego nie pasują #VNM. Gdy coś jest dobre, nie trzeba tego na siłę udoskonalać i, w efekcie, psuć.
Program, w którym występuje Arab,
właściwie mógłby się już zakończyć. Ze względu na przedwczesne zwycięstwo
jednego z uczestników. Szczerze? Żadnego innego artysty z tego talent-show nie
kojarzę. Młody spalony bez problemu rekompensuję jednak moją niewiedzę. Swoją drogą, ciekawe czy już w ogóle
ogarnął, co się wokół niego dzieje.
na razie jest tylko i wyłącznie pewnym zjawiskiem, a czy przerodzi się w rapera, tego jeszcze nie wiadomo. Niemniej - mega pozytywny typ :D
OdpowiedzUsuńDla mnie brzmi jak PFK wannabe
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia ziom jak ty usłyszałeś tam podobieństwo.
UsuńSokół ? Bicz plz
OdpowiedzUsuńSokół ? Przecież on od ładnych kilku lat nie zmienia w swoim stylu zupełnie nic, a i tak jest jednym z najlepszych raperów w Polsce, bo ma "to coś" ;]
UsuńJa mu naprawdę dobrze życzę. Numer 30 konkretny.
OdpowiedzUsuńCharyzma? Czy można nazwać charyzmą bycie zwyczajnie zamulonym? Dla mnie 30 przyjemny track, ale nic innego od niego jakoś mi nie podchodzi + jakaś straszna spina od niego w sprawie fanpejdżów na fb. Nie wiem, pewnie będzie na niego faza jeszcze chwilę, a potem ucichnie.
OdpowiedzUsuńInterpunkcja, interpunkcja, interpunkcja, nawet w tytule niepotrzebny przecinek. :C
OdpowiedzUsuńfakt, zawsze mam problemy z tymi przecinkami.
Usuńale się poprawię, obiecuję :]
: Na pierwszy rzut ucha w jego rapie nie ma nic specjalnego. Brak bowiem wyrafinowanej techniki, zabójczego flow(...) " - Ty się z choinki urwałeś ?!
OdpowiedzUsuńależ ciekawe pytanie. nie, nie urwałem się z choinki.
Usuńto tyle ? czy może rozwiniesz swoją myśl ?