Wydając „Dorosłem Do
Rapu” Onar dokonał progresu pozornego. Możliwe, że nigdy nie słyszeliście o
takim określeniu, bo przed chwilą je wymyśliłem. Wtedy Marcin rzeczywiście
mocno oddalił się od tematów imprezowych, ale stonowane oblicze wcale nie było
nowatorskie, ani ciekawe. Poprzednią płytę można więc z czystym sumieniem
wyrzucić z pamięci i uznać za falstart w kreowaniu nowego stylu. Na „Przemytniku Emocji” udało się natomiast
idealnie wyważyć połączenie nowinek i elementów znanych od lat.
Nie sądziłem, że będę mówił o nowej płycie warszawiaka w
takich superlatywach. Przed premierą do
wydawnictwa ze stajni Step Records miałem lekki dystans. Akcją
promocyjną bardziej jarał się sam Onar, niż słuchacze, w wywiadach raper był
dosyć chaotyczny, a pierwsze single nie spowodowały opadu szczęki. Oczekiwałem
raczej rozwiązań z poprzedniczki do kwadratu, bo jeszcze rok temu Donesz
nawijał, jak to on nie dorósł, zamiast dawać tego jakiekolwiek symptomy. Teraz
jest inaczej, a tytuł bynajmniej nie okazał się przypadkowy.
Onar jest cholernie prawdziwy i charyzmatyczny. Powrócił do
swojego ciętego języka i teraz naprawdę może powiedzieć, że rozdaje karty na
rapscenie. Nie zanudza ogólnikami, nie zadowala się półśrodkami. Po prostu wali
prawdę prosto z mostu, nie myśląc nawet o jakichkolwiek konsekwencjach. Apogeum
znajdziemy w kawałku „Halo Ziemia ?!?!”
Szczerze? Żyjemy w 38milionowym kraju
A ze złotą płytą raperzy prawie dotknęli raju
Oczywiście w przyrodzie nic nie ginie i obok tych celnych i mocnych linijek znajdziemy też dużą
garść bezbarwnych banałów. Wiecie, „Dno
jest od tego, by się o niego odbić” i
tego typu historie. Mimo to poszczególne tematy omówione na płycie jak
najbardziej mogą zaskoczyć. Miało być refleksyjnie, idealnie na jesienną porę i
jest, bo znajdziemy tu między innymi dojrzałe
nawijanie o przemijaniu („Już Ex Jest”)
konsumpcjonizmie („Wysypisko Śmieci”),
czy o wartości, jaką jest dom („Ceglane
Ściany”). Tekstowo również wykonał kawał dobrej roboty, chociaż w kwestii
techniki zauważalny jest lekki regres.
Monotonię zabija również styl rapera. Niczego nie można w
tej materii zarzucić. Wszystko zostało zarapowane bardzo dobrze. Co prawda przez całą długość albumu raper leci podobnie, ale dość często zdarzają się fajne
urozmaicenia, jak pauzy, czy krótkie przyspieszenia wykonane na wysokim
poziomie. Raper osiągnął najwyższą możliwą formę, jest energiczny i żywiołowy
(ukryty kawałek- mistrzostwo świata). Zdarzają się czasem potknięcia na bitach, ale są
to wypadki naprawdę sporadyczne, nieprzeszkadzające w delektowaniu się utworami.
Głos rapera wciąż może niektórych drażnić, ale warty odnotowania jest fakt, że
podczas odsłuchu „Przemytnika” ani
razu nie miałem wrażenia, że Onar lada chwila się udusi. A takie właśnie odczucia
do niedawna towarzyszyły mi przy wszystkich jego nagrywkach.
Ostatnio sporo wyszło płyt korzystających z klasycznych
rozwiązań, ale podkłady autorstwa Złotych Twarzy, NNFOF, Eljota i Pokerbeats
zostawiły konkurencję daleko w tyle. Wszystkie, bez wyjątków, zasługują na
owacje na stojąco, a popis Siwskiego i Tykshta w „Halo
Ziemia ?!?!” trzeba czcić. Warstwa instrumentalna jest jeszcze lepsza niż u
Miuosha. Ba! pod tym względem nawet Bisz przegrywa konfrontację z „Przemytnikiem” . Zadziorne i pomysłowe
bity są istną wisienką na torcie całego albumu, a oprócz brudnych werbli,
świetnych sampli, czy gdzieniegdzie wplecionej trąbki natkniemy się również na
jeden bit pędzący na złamanie karku, po którym Onar porusza się bez żadnego
problemu. Aż szkoda, że tylko w dwuminutowym hidden tracku. Idealnego obrazu całości dopełniają mistrzowskie skratche.
Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że Onar wyda jedną z
najlepszych płyt w tym roku, to
wyśmiałbym go z miejsca. Nie spodziewałem się niczego, a dostałem rzecz, którą
można postawić na jednej półce z płytami Mesa, Pezeta, czy Te-Trisa.
Warszawiakowi naprawdę udało się przemycić na swój krążek emocje, a chyba nikt
o zdrowych zmysłach się tego nie spodziewał. Wspaniały wolej z najmniej
oczekiwanego miejsca na boisku. Słuchać i się jarać, nie macie innego wyjścia.
9.0/10
Też mnie miło zaskoczyła płytka , dobra recka.
OdpowiedzUsuńCzego będzie następna recenzja ??
OdpowiedzUsuńprzygotuj większą skale dla zeusa :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra płytka, Onar w życiowej w formie jest jak widac. Dołącza ta płyta do Palucha, Bisza i Miuosha, wśród moich ulubionych tego. Czekam jeszcze na Gurala i Zeusa.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie tak 7-8/10 bo nie trzyma wszędzie dobrego poziomu
OdpowiedzUsuń