„Rekontakt” to w dużym skrócie wypadkowa ambicji raperów oraz chęci zarobienia pieniędzy na niczego nie spodziewających się słuchaczach, którzy zostali zauroczeni filmem o Paktofonice. Marketing został swoją drogą świetnie przemyślany, przez co Rahim i Fokus z pewnością zarobią sobie trochę grosza. Gorzej z poziomem samego albumu.
Nawet nikt nie próbował zakamuflować faktu, że płyta została nagrana na szybko. Większość elementów tworzących ją jest zwyczajnie niedopracowana. Nie mówię tutaj nawet o wszechobecnych dziurach w tekstach, czy flow. Nawet mix został spartolony, co najlepiej słychać w "Kuszeniu". Wypuszczanie takiego produktu do sklepów i jeszcze żądanie za to pieniędzy to jakieś nieporozumienie.
Nie ma jeszcze tragedii w kwestii bitów, które mogą się podobać ze względu na różnorodność. Niby nie ma tu nic więcej niż prosta elektronika, ale koniec końców po odsłuchu nie zamienia się to wszystko w mętną papkę. Głównie przez fakt, iż utwory podchodzące pod szybki dubstep są przeplatane z brzmieniami zdecydowanie wolniejszymi. Ogółem za podkłady należą się umiarkowane propsy, bo są niezłe, ale żaden z nich nie wznosi się nad górną sferę przeciętności.
Poniżej poziomu są natomiast teksty. Nie wiem, czym zajmowali się artyści podczas pisania swoich wersów, ale z pewnością odwracało to ich uwagę od tworzenia. Na całym albumie nie znalazłem ani jednego ciekawego fragmentu czy to ze strony Rahima, czy Fokusa. Nie mówię, że każdy ma od razu przestawić się na pisanie w stylu Bisza, ale popadanie w drugą skrajność też nie jest zbyt dobrym pomysłem. Treści zawarte na krążku są po prostu płytkie i sztampowe, nic nie wyróżnia się na plus.
Jednak to wcale nie one decydują o miałkiej jakości krążka. Winę upatruję w samych wykonawcach, którzy w połączeniu ze sobą dają istną mieszankę wybuchową. Nie jest to jednak bomba atomowa, a co najwyżej śmierdząca wydzielina skunksa. Fokus przestał rapować. On po prostu sobie brzęczy na podkładach i trudno rozróżnić czy to jeszcze bit, czy już Alszer. Podśpiewujący i gdzieniegdzie popiskujący Rahim dopełnia tylko obrazu nędzy, bo zupełnie nie pasuje do tego typu instrumentali, a w niektórych momentach można odnieść wrażenie, że męczy się przy próbach nawijania pod nie. Klimat jest więc sztuczny i po prostu męczy ucho.
Trochę lepiej wypadają występy gościnne. Dwóch raperów występujących w tej roli, Pezet i Łona, zaprezentowali się bardzo dobrze. Złapali bowiem świetnie flow i bez trudu przyćmili swoimi partiami gospodarzy. Występy Emilyrose i Lilu także należą do udanych, dzięki wytworzeniu dość sugestywnego i tajemniczego klimatu, który na pewno spodoba się ludziom lubiącym kobiece wstawki wokalne. Grizzlee sobie jest, nie wnosi na krążek nic ciekawego.
Pokahontaz przypomina dziś żywego trupa. Reanimacja po 7 latach bezczynności zdecydowanie nie wyszła dobrze. O ile debiutancka „Receptura” stała na przyzwoitym poziomie, tak już "Rekontakt" nie mieści się nawet na szerokiej ławce rezerwowej. To typowy średniak, do którego po jednym odsłuchu nie chce się wracać.
3.0/10
kiedy recenzja PeeRZeta ?
OdpowiedzUsuńwkrótce :]
Usuńpozwolę się sobie do końca nie zgodzić - robili szybko, czy nie, ale wyszło nowatorsko, a Rahim nie piszczy nigdzie... Ale to moje radosne zdanie :)
OdpowiedzUsuńFokus to celebryta jest już, więc kasa to dla niego to priorytet, a poza tym sprzedaż płyty jest bardzo dobra ze względu gimbusów, którzy na pewno zakupili tą płytę po obejrzeniu filmu ;p
OdpowiedzUsuń