W naszym ojczyźnianym grajdole trap tak naprawdę dopiero
raczkuje, dlatego wszelkie próby wprowadzenia tego nurtu na szeroką skalę są na
razie tylko nieśmiałymi kroczkami do przodu. W dodatku często wykonanymi dość
siermiężnie i mało które zasługują na propsy. Blejk stoi w rozkroku, bo z
jednej strony całkiem niezły z niego materiał na rapera, a z drugiej.. zupełnie
nie mierzy sił na zamiary.
Trochę brak na tej EPce pomysłu. Właściwie dostajemy jedynie
proste kserowanie ameryczki: autotjuny, #, okazjonalne przerywanie w płynięciu po
bicie itd. etc. Czyli wszystko, co za oceanem zdążyło się już stać chlebem
powszednim. No i spoko. Ale to nie zmienia faktu, że Blejzi jest 50 lat za
murzynami. Gość nie ma bowiem wyrazistego charakteru i tej specyficznej „gburowatości”,
która daje immunitet pisania tekstów pod trapowe bengery. Gdy na siłę stara się
to zmienić, wychodzi mu tylko i wyłącznie własna karykatura, bo niby-chrypa w „Romans” brzmi jak głos Filipa Bobka,
który stara się o rolę Lord Vadera. O wiele lepiej spisują się goście, poza słabym Dondim.
Blejk nie wykorzystał więc dobrze podkładów, bo nic
ciekawego na nich nie położył. Mało zabawnie brzmi silący się na pewną ironię w
stronę Dioxa skit „To Jest Blejk”, a
refren „Snapback Zdejm” follow-upujący Tygę zaskakuje, ale wyłącznie swoją głupotą. Dobrym tekściarzem podopieczny SB
Mafjii na pewno nie będzie, ale pewnie nawet nie aspiruje do tego miana.
Wypadałoby jednak zawrzeć w wersach trochę więcej, aniżeli miałką braggę oraz
miałką braggę. Lepiej idzie mu chociaż z flow, co oczywiste w newschoolowym
nurcie. Nieźle wychodzą mu przyspieszenia i w sumie ma jakąś tam nieśmiałą stylówkę.
Języczkiem u wagi są, zamierzone czy też nie, błędy w
polskiej pisowni i wymowie. Z bólem serca przeboleję jeszcze to całe „Zdejm”, które inaczej nie pasowałoby do refrenu, ale brak ogonka w
tytule płyty oraz „Niech się odezwją”
w skądinąd bardzo dobrym kawałku „Wzbijam
Się” przelewają szalę goryczy. To jeszcze w ogóle język polski, czy już
jakaś gwara spod monopolowego ?
Jeśli Blejk się gdzieś wzbił, to tylko na szczyt swojego
ego. Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, zanim trap rozgości na polskich
kuluarach. Na razie pozostaje jego niewielka namiastka i przekonanie, że w końcu
ktoś wyskilluje się na tyle, byśmy mogli uznać transplantację za udaną. Bo jak
na razie pacjent ledwo żyje. A miano najlepszych raperów nawijających pod trapowe bity dzierżą JNR i od niedawna Bonson i Planet.
jebać tego wacka
OdpowiedzUsuńjak już wspomniałem u siebie, to jest rap remizowy i tego się będę trzymał... Mierne bardzo
OdpowiedzUsuńA mi akurat ta epka wchodzi dość dobrze. A refren w Snapback Zdejm jest nawiązaniem nie do 'Gdzie Jest Eis', tylko do "Snapbacks Back" Tygi i Chrisa Browna. Dałbym jej nie wiem, może 6, albo 6,5/10, bo Blejk może nie robi tego JESZCZE jakoś genialnie, ale i tak radzi sobie lepiej niż spora część wannabe niuskulowców.
OdpowiedzUsuńa widzisz. nie lubię Tygi, to i nie ogarnąłem. dzięki
Usuń