Peja swoją poprzednią płytą z Decksem rozwiązał wór pełen propsów i choć ,,Reedukacja'' koniec końców okazała się trochę przereklamowana, to fani bronili jej jak własnej matki. Rysiek więc doszedł pewnie do wniosku, że skoro tamtym razem poradzili sobie tak dobrze, to po co cokolwiek zmieniać, przecież nie od dziś wiadomo, iż klepanie w kółko tego samego daje największe korzyści finansowe/fanbase'owe.
Są takie płyty, po których
przesłuchaniu nie masz bladego pojęcia, co o nich napisać. CNO2 jest właśnie
jedną z nich, bo została ona zrobiona zupełnie bez serca i wyczucia, przez co
klimatu nie znajdziesz tu za grosz. Efektem jest zbieranina identycznych
szesnastek Peji (wyglądającymi momentami na jakieś odrzuty) nawiniętmi pod
podobnymi do siebie, klasycznymi bitami od Decksa (no ale czego innego było się można
spodziewać?). Największym grzechem krążka okazuje się właśnie jego monotonność.
Wszystko, ale to wszystko działa tu w mono. Monoflow. Monoteksty. Monobity.
Dobrze rozumujecie, nadworny DJ
Peji znowu się nie popisał. O ile na ,,Reedukacji’’ nie raziło to jeszcze tak
bardzo w uszy, tak już na kolejnej z kolei jego płycie stało się to wręcz nie
do zniesiena. Prawie wszystko nagrano w takim samym tempie i ogólnie wyszło to
jakoś tak bezjajecznie, bez żadnych przebłysków, poza kilkoma nieśmiałymi
światełkami w tunelu w postaci ,,ZONY’’
czy ,,Acid King’’. Na ogół jednak czeka na nas jak zwykle głęboki bas, plus jakieś mało wyszukane dźwięki, czy sample. Ot po
prostu od początku do końca taki sam poziom, choć jednak trzeba przyznać, że
dość porządny i odpowiednio wysoki średni, by równać się z poziomem szefa sztabu RPS.
Co nie znaczy naturalnie, że sam Peja jakoś się wyróżnia . O, nie. Fakt, nie ma co wymagać już w
jego rapie jakichkolwiek rewelacji, bo jest on jednym z najstarszych w ogóle
artystów podążających w kierunku hiphopowym w naszym kraju, ale to nie znaczy,
że jego rap ma mi się od razu podobać. Bo jest dokładnie odwrotnie.
Tekstowo za wiele dobrego nie
uświadczymy. Zaskoczenia nie ma, czekają nas opowieści z ulicznej patologii,
motywatory, chyba ze dwa storytelle i lekka domieszka braggi. Niby jako weteran
w tej kwestii nie mógł raczej wymyślić niczego nowego, to jednak niesmak
pozostaje, w końcu na poprzednim albumie tych artystów prezentowało się to
naprawdę o niebo lepiej, tutaj mamy tylko kilka niezłych lirycznie kawałków, na
przykład ,,To Miasto..’’ albo ,,Dom Zły’’, a reszta to typowe
pejowskie ględzenie.
Nie postarał nam się Rychu ani
trochę. Rymy są naprawdę wymuszone, często czasownikowe i nie dostające nawet do
połowy wysokości miarki z napisem ,,dobre wersy’’. Fakt, pojawiają się jakieś
wzmianki w zakresie techniki, słychać więc czasem wielokrotne, jednak w roku
2012 to tak naprawdę standard na polskiej scenie, więc Ameryka w żadnym wypadku nie została
odkryta.
W parze z mizerią tekstową idzie
za rękę bardzo przeciętne flow. Jak dla mnie Peja po prostu na przestrzeni lat
wyuczył się, jak dobrze trafiać w werbel, by nie było to wszystko asłuchalne.
Ogólnie jest więc mega przeciętnie, czasem może i słychać silenie się na
przyspieszenia, ale i to za dobrze nie wyszło. Wiecznie zmęczony, flegmatyczny
głos wykonawcy oraz częste sklejanie linijek na pewno nie pomagają zmienić tego stanu rzeczy.
Paradoksalnie źle wyszły dla
Ryśka zagraniczne występy gościnne. Ogólnie są one nawet dobre, nie ma się do
czego przyczepić, szczególnie że udało się sprowadzić tylu obcojęzycznych
artystów na polski krążek, ale kawałek z Masta Acem bezlitośnie obnaża wszelkie
grzechy gospodarza. Amerykański raper przysłowiowo zjadł, połknął i wysrał całą
lirykę Peji na tym albumie. Jeśli chodzi natomiast o polską scenę, to za wiele
ciekawego powiedzieć nie można- Pezet i 3W trzymają niezły poziom, reszta nie
wyróżnia się ani na plus, ani na minus.
Mimo tych wszystkich minusów jedna rzecz mnie zastanawia. Niby
teoretycznie nic ciekawego na krążku nie usłyszałem, niby znowu wtórność
totalna, ale.. tego Rycha wciąż chce się słuchać. Cały czas bije od
niego bowiem prawdziwość i charyzma, więc nie zdziwię się, gdy fani po raz kolejny
będą wniebowzięci, skoro nawet ja kilka utworów zostawiłem na mojej
playliście.
0,5 za Masta Ace.
0,5 za Masta Ace.
6.5/10
Pierwsze zdanie recenzji i już wiedziałem że pisała ją osoba która o hip hopie wie niewiele. Płytę słuchał po łebkach i gotowa recenzja(wiesz kogo to słowa?). Czytałem Twoją ostatnią recenzję o "Radio Pezet". Dziwi mnie że tamten album oceniłeś na 8. Środowisko hip-hopowe zupełnie inaczej odebrało ten album. Mogę tylko wywnioskować że nie jesteś wiernym słuchaczem rapu.
OdpowiedzUsuńa ja po twojej wypowiedzi mogę wnioskować że twoje IQ nie przekracza 50. Co z tego że środowisko hiphopowe inaczej odebrało ten album ? Mam być szarą masą i wystawiać oceny zgodnie ze zdaniem wszystkich ? Przecież to bezsens totalny. Oceniłem ją na 8, mam takie prawo, bo mi się płyta zwyczajnie podoba.
Usuńpłytę przesłuchałem przez kilka dni w całości około 4 razy (nie liczę odtwarzania pojedynczych kawałków by nie nadwyrężyć twojego mózgu), wyrabiając sobie o niej opinię taką, na jaką krążek mi się podobał.
nie jestem wiernym słuchaczem rapu, bo co? bo lubię nowatorskość, a klepanie sampli z werblem dawno mi się przejadły? gratuluję myślenia.
dobra recenzja. słuchałem i zgadzam się, nudne do kwadratu.
OdpowiedzUsuńTo Tobie gratuluję myślenia. Jako iż wrzucasz swoją pracę do internetu powinieneś wiedzieć że ktoś może Cię skrytykować. Po czym wnioskujesz że mam IQ poniżej 50? Z mojej trony to wygląda na to że ty owym IQ dysponujesz. Nie jesteś odporny na słowa krytyki, widocznie nie powinieneś publikować swoich dzieł.Recenzja powinna być obiektywna a nie z góry skazana na negatywny opis.
OdpowiedzUsuńPorównujesz Peję do Masta Ace, piszesz że go wysrał? Jak kurwa można porównywać Polski rap do Amerykańskiego? Chyba się z chujem na rozum pozamieniałeś.
aha, czyli jak dostanę słowa krytyki to muszę je przyjąć bez względu na wszystko i nie przysługuje mi nawet prawo do wyjaśnień. spoko, propsy.
Usuńrecenzja NIGDY nie będzie obiektywna, bo pisze je JEDEN człowiek mający tylko SWOJE zdanie, warto to przyswoić.
Porównuję, bo obaj pojawili się na tym samym tracku, proste
CNO2 nie była wcale skazana na negatywny opis i do jej przesłuchania przystąpiłem bez żadnych obiekcji. Gdyby była płytą dobrą, to na pewno bym ją pochwalił, ale na pewno nie będę szukał pozytywów na siłę, gdy taki rap mi się nie podoba, przecież to logiczne do bólu.
chłopie, nie nazywaj tych tekstów ,,dziełami''. Dziełem to jest ,,Pan Tadeusz'', ja po prostu przedstawiam swoje zdanie na temat danej płyty :]
Dokładnie. Ocena zbyt rygorystyczna.Na płycie dużo fajny numerków. Jedynie nie podchodzi mi Gzyms
OdpowiedzUsuńJuż sajfko fani się sypnęli. Wyobrażacie sobie, że komuś się was peja nie podoba? To wyobraźcie sobie, że nawet tego nie sprawdzę bo szkoda czasu skoro wokół wychodzi masa płyt o wiele bardziej wartych sprawdzenia. Peja stoi w tym samym miejscu od lat jeśli się komuś to podoba i kupi płytę to spoko i nie musi się tłumaczyć, co nie zmienia faktu, że Peja nie ma skillsów.
OdpowiedzUsuńTa płyta będzie klasykiem za pare lat :)
OdpowiedzUsuńNa przykład "Demonologia" Słonia czy "E:DKT" VNMa nigdy nie bedą klasykami.
Peja, PFK , 3W tylko ich płyty bedą coś warte za kilka lat
apogeum beki
Usuń