Gdyby Zeus zasiadł na laurach i już teraz zaczął odcinać kupony od swojej marki, pewnie i tak byłby wymieniany jako jeden z najlepszych na rodzimym podwórku. Właściwie to już dawno się odciął. Tyle że poziomem od reszty sceny.
Bisz i Zeus. Nie jestem w stanie
rozstrzygnąć, kto wydał lepsze single, choć oczywiście wiadomo było, iż 2012 z
urzędu należy do nich. W życiu bym się jednak nie spodziewał, że po „Wilku Chodnikowym” usłyszę coś równie
dobrego jeszcze w tym samym roku. A tu niespodzianka, bo „Zeus. Nie Żyje” okazał się jeszcze lepszy. A to chyba najlepszy
argument za tym, by zapoznać się z takim materiałem.
Łodzianin bynajmniej nie wytycza
nowych dróg wzorem Mesa, czy Pezeta, ale w zamian doprowadza swoje
umiejętności do absolutnej perfekcji. Naprawdę, prawie wszystko działa tu jak w
szwajcarskim zegarku, jest dopracowane i wprost ocieka zajebistością. Skąd
jednak ów słowo „prawie”, które, jak wiadomo, robi różnicę ?
Ponieważ w jednym aspekcie Zeus
rzeczywiście zanotował lekki spadek formy, porównywalny skalą do potknięcia się na
schodach. Na „Zeus, Jak Mogłeś?” pod względem poruszanych tematów rzeczywiście wspiął się na wyżyny.
Podejmował trudne kwestie, jak samobójstwo i morderstwa. Poza tym krytykował kler, a nawet w pewnym momencie wcielił się
w asteroidę. Teraz tematyka została lekko okrojona, bowiem najczęściej są to
sprawy damsko-męskie, motywatory, rozliczanie z przeszłością albo bragga. Wciąż znaleźć można
ciekawe koncepty („ODP.”), lecz nie
występują w takim natężeniu, jak miało to miejsce jeszcze rok temu. Gdzieś w
głowie majaczy się myśl, że tak miało być, przez co płyta stała się bardziej
osobista i prawdziwa, lecz obiektywnie trzeba uznać to za minus.
Sama tematyka, to jednak nie
teksty. Do nich nie można mieć już żadnych zastrzeżeń. Kamil idealnie skleca
wersy, robi to na najwyższym możliwym poziomie i nie nudzi swoimi
spostrzeżeniami ani przez chwilę.
„Wydałeś klasyk? Jeśli mam być szczery
Klasykiem się nie staje chłam przez datę
premiery”
Jego rap nie jest nazbyt
wymyślny, ale i na pewno nie prosty. Idealnie wyczuł granicę przystępności. Wszystkie teksty bardzo szybko wchodzą w głowę i nie chcą z niej wyjść na dłuuugo.
Dodatkowym smaczkiem jest częste używanie niewymuszonych podwójnych, co nadaje mistrzowskiego kunsztu.
Hashtagi zresztą również się pojawiają, lecz ich ilość to coś koło sumy palców obu
rąk. Traktować to można jako ciekawostkę. Znak, że artysta nie przestał iść za
duchem czasu, mimo iż to już jego czwarta solowa płyta.
Energia pozostała natomiast taka,
jaka była kiedyś. Po Zeusie w ogóle nie widać upływu czasu. Podejrzewam, że
niektóre „młode koty” zazdroszczą 30latkowi takiej żywiołowości. Wciąż tchnie
on w swoją muzykę całą masę emocji. I to nie tylko za pomocą słów, ale nawet
wyrazów dźwiękonaśladowczych („puff” w „Śnieg
i Lód” – mistrzostwo). Tak mocno, a jednocześnie nienachalnie zaraża swoją
zajawką, że przejść obok takiego rapu to niemal bluźnierstwo. Szczególnie, że
już pierwszy kawałek z krążka to bardzo żywiołowe 3 minuty. Cytując klasyka-
zaczyna się od wybuchu, a potem napięcie już tylko rośnie. Z łodzianinem bardzo
łatwo się zżyć, nie musi w co drugim wersie udowadniać, że niesie prawdę. Bo ją
zwyczajnie słychać.
Co za tym idzie ? Oczywiście
mordercze flow. Powtórzę to jeszcze raz- MORDERCZE. Kawałków na albumie jest
15, a każdy został nawinięty trochę inaczej. Wszelkie pauzy, przyspieszenia,
czy zmiany intonacji wyszły po prostu przepięknie i naturalnie, jeszcze lepiej aniżeli zrobił to Vixen. Raz ziomek nawija powoli, refleksyjnie vide „Hipotermia”, a za chwilę pędzi na
złamanie karku w „Lekcja Patriotyzmu”, Charyzmy nie traci jednak ani na
chwilę. Uroku dodają znakomite
refreny, niekiedy poruszające („Gwiazdy”),
a niekiedy wręcz pulsujące emocjami jak w „Świt”.
Bardzo wysoki poziom trzymają
również bity, wyprodukowane przez samego MC. „Zeus. Nie Żyje” to chyba
najbardziej klasycznie brzmiący album z dorobku rapera, jednak proszę nie myśleć,
że sam zmienił się od razu w jakiegoś truskula. Sample pojawiają się stosunkowo często, jednak raz- są świetne, a dwa- tak wplecione w werbel, że ledwo słychać je pod natłokiem innych, o wiele
wartościowszych dźwięków. Generalnie wszystkie tracki znacząco się od siebie
różnią, ale całość nie przypomina naprędce stworzonego zbioru singli. Podobnie
jak rap, tak i instrumentalne okazują się być całkowicie
nieprzewidywalne. Co ciekawe, zaskakują swoją uniwersalnością. Ze względu na swoiste "dopieszczenie" idealnie słucha się ich w porę jesienną, a z drugiej strony swoją energią będą na pewno dawały kopa w 30stopniowych upałach. Kawał dobrej roboty, w tym aspekcie to najlepsza jak dotąd
płyta od Gromowładnego.
Przy słuchaniu takich płyt jestem
dumny z bycia Polakiem. Jeśli w ciągu roku możesz posłuchać tylko jednej płyty,
niech to będzie właśnie ta.
+ 0,5 pkt za uniwersalność
+ 0,5 pkt za uniwersalność
10/10
No i kurwa pozamiatane. Jeśli ktoś chce to w tym roku przebić to kurwa ma mało czasu....
OdpowiedzUsuńjakim jeszcze płytom przyznałbyś 10 ?
OdpowiedzUsuńMes - Kandydaci na szaleńców
UsuńBOK - Raport z walki o wolność
Grammatik - Światła miasta
Pezet - Muzyka Poważna
OSTR - Ja tu tylko sprzątam
Tetris - Naturalnie
no to ja chyba nie oszaleję na jej punkcie, jeśli te płyty też są na takim samym poziomie...
OdpowiedzUsuńTo najpierw przesłuchaj a nie szukasz specjalnie zaczepki....
OdpowiedzUsuńno i przesłuchałem... Nie oszalałem z zachwytu, choć płyta naprawdę niezła. Bez szukania zaczepki. Uderz w stół, nożyce się odezwą...
OdpowiedzUsuńTo co byś z tego roku z POLSKI postawił wyżej jestem ciekaw.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o mnie, to nic .
UsuńPoczekajmy na odpowiedź pana wyżej aż już gotuję się do beki z typa.
OdpowiedzUsuńProszę, możesz sobie mieć bekę, kogo to obchodzi? Z tego roku lepsza moim zdaniem jest Lakike & Młodzik, Bisz, Dwa Sławy, Czarny HiFi i Gural... Może Okoliczny i Kodex? Nie, Kodex nierówny. Tyle. I możesz sobie umrzeć ze śmiechu
OdpowiedzUsuńNo po tym co napisałeś TAK AHHAHAH. Gural nosz kurwa sorry ale pokazałeś tylko mentalność gimbusa i chuja w uchu. Kodex?? Scierwo na chujowych bitach. Dwa Sławy ok fajny rozkminiony rap ale nie ta technika nie ten poziom. Tylko bisz i laik się zgadza ale i tak ich Zeus zjada.
OdpowiedzUsuńakurat Gurala w tym roku jak najbardziej da się słuchać :]
UsuńWłaśnie to mam na myśli, że Gural nagrał w tym roku chyba swoją najlepszą płytę. Poza tym go lubię i nic Ci do tego. A i tak, widzę, że jesteś nastawiony w ten sposób, że cokolwiek bym napisał, to i tak byś to zjebał. Więc wszystko jedno. Strasznie masz spięte pośladki, zluzuj trochę. Co Cię to obchodzi, co się komu podoba? Wybacz, ale wciskanie na siłę komuś swojego zdania, to jest raczej właśnie mentalność gimbusa (swoją drogą, piękne określenie)...
OdpowiedzUsuńNic nikomu nie wciskam. Pewnie najlepiej zakończyć rozmowę mówiąc "każdy ma swój gust". I właśnie przez takie gadanie nic się nie zmienia. Bo co powiem ci ze "bonus to najelpszy rapoer nawija o rzyciu i wgl ale to moje zdanie nic ci do tego!!" CO za idiotyzm....
OdpowiedzUsuńAle co chcesz zmienić, kłócąc się ze mną i śmiejąc się? Co innego powiedzieć, że 'najbardziej podoba mi się Bonus', a co innego 'najlepszym rapperem jest Bonus'. Napisałem, że płyta Zeusa, choć jest bardzo dobra, mnie nie powaliła - głównie przez muzykę - i co, mam się z tego powodu pociąć? Czy dla świętego spokoju przyznać Ci rację? Bo nie podałeś żadnych konkretów, dlaczego tak ma być, tylko mówisz: 'Zeus zjada wszystkich, jest najlepszy', wyzywasz mnie od gimbusa, twierdzisz, że mam chuja w uchu, pomimo, że mnie nie znasz. I, tu sparafrazuję: "Bo co powiem ci ze "zeus to najlepszy raper i nawija zajebiście i wgl ale to moje zdanie i chuj!!" widzisz jakąś różnicę? Stosujesz dokładnie tę samą technikę, którą zjebałeś.
OdpowiedzUsuń