W Dół
Twardy dowód na to, że Zeus jest świetnym raperem również
pod względem kontroli nad wokalem. Zwrotki są nawinięte niemal szeptem, bardzo
spokojnie, w stylu opowiadania dziecku bajki na dobranoc, a refren stanowi
totalnie ich zaprzeczenie. Emocjonalne skandowanie dwóch słów z tytułu
zaskakuje i powoduje ciarki na plecach. Ów zabieg całkowicie zmienia też sam
koncept kawałka. Świetna robota.
99942
O ile w poprzednim kawałku pomysł był całkiem niezły, tak
tutaj ociera się o geniusz. Opowieść z punktu widzenia planetoidy (!!!), która
ma uderzyć w Ziemię, rzuca nowe światło na nasze.. przyziemne problemy. Numer
zapada w pamięć już po pierwszym przesłuchaniu nie tylko poprzez fenomenalną
warstwę tekstową, ale również świetny refren (dmuchaaaawce lataaawce wiaaatr).
Gwiazdy
Piękny utwór. Po prostu.
Znasz Mnie
Co prawda w rankingu na najlepsze intro w polskich hiphopach
wybrałem „Głowę pełną głosów” kosztem
„Znasz mnie”, ale nie zmienia to
faktu, że pierwszy kawałek z najnowszego albumu jest po prostu mistrzowski. Nie
ma tu spokojnego wprowadzenia, dawkowania emocji czy temu pochodnych. Po 6 sekundach od odtworzenia nagle zaczyna się trzyminutowy banger, przy słuchaniu
którego trudno w ogóle usiedzieć w miejscu. Typowo koncertowy numer, niemożliwa
energia.
Jesteśmy Źli
Jedyny chyba flirt Zeusa z gitarowym, punkowym brzmieniem.
Nie można odmówić mu przede wszystkim żywiołowego kopa w refrenie i udanego, choć
oczywiście trochę przekolorowanego tekstu, który dosadnie uwypukla zepsucie
kleru. Parafrazując Chylińską – „Księża,
fuck off!”
Chcę Ciebie
Funkowy, żywiołowo sunący podkład, który przez większość
raperów zostałby pewnie wykorzystany jako tło dla nawijania o lenistwie,
siedzeniu na plaży i piciu drinów, został zgoła odmiennie potraktowany przez łódzkiego emce. Postawił on bowiem na bezprecedensową braggę, a już pierwszy wers
zaskakuje niewielką adekwatnością do samego bitu. A właściwie.. jej zupełnym
brakiem. Ma swój perwersyjny urok.
gościnnie: Liga Mistrzów (u Kapsel/Rudy)
Najnowszy kawałek ze wszystkich tutaj wymienionych. Zeus osiąga w nim absolutne maksimum jakości swojego flow i wyprzedza resztę o całe lata świetlne. Świetne przyspieszenie, DOSKONAŁA kontrola nad wokalem i fajna zabawa słowem pod koniec, nawet bit brzmi jak skrojony idealnie dla niego. Gęba sama się otwiera. I zostaje w takiej pozycji aż do końca zwrotki.
Ja mam tylko wrażenie, że ostatnio tych gościnek Zeus puszcza za dużo. Co z tego, że są genialne, strach, że się osłucha i będzie problem. Ale ładny tekst, props.
OdpowiedzUsuńbrakuje Listu do wyimaginowanego przyjaciela. zajebiście klimatyczny trak
OdpowiedzUsuń