VNM to taki Zlatan Ibrahimović polskiej rapgry. Każdy wie,
że jest bardzo mocny, potrafi pokazać umiejętności w pełnej krasie i mocno
zaskoczyć (odpowiednio: genialna gościnka u Buczera/przewrotka z połowy boiska),
ale jednak do miana absolutnie najlepszego w swojej dyscyplinie troszeczkę mu
brakuje.
Po obraniu nowej drogi na „E:DKT”, teraz Venom porusza się po niej całkiem swobodnie. Możliwe
też, że wkrótce znajdzie się u celu i nagra płytę, która rozpieprzy scenę do
cna. Bo „ProPejn” jest bardzo dobry,
ale jeszcze nie do końca dopracowany. O ile próby podśpiewywania są same w
sobie złym zamysłem, patrząc na wokalne możliwości Tomka, to znaleźć można
jeszcze kilka elementów, nad którymi wypadałoby popracować, bo na razie nie
brzmią one zbyt zachwycająco.
W aspekcie mocnych składowych albumu in plus wyróżnia się „Ale Kiedy”
obdarzone świetnym konceptem, który na dodatek zmienia się o 180 stopni pod sam
koniec, tworząc zastanawiającą konkluzję. W stylistyce zwrotka-refren-zwrotka raper również spisuje się śpiewająco. Paradoksalnie pod
warunkiem, że nie śpiewa. Bo gdy się za to bierze cały urok z nawiniętej
mistrzowsko zwrotki odpływa i ustępuje miejsca sztucznemu nuceniu, które na
dobrą sprawę raczej drażni, niż cieszy. Dlatego też „Bipolar”, gdzie fałszowanie i nietrafianie w rytmikę przekracza
dopuszczalne normy, proponuję zawczasu wyrzucić z odtwarzacza. Ponadto patent
na „Zapiekanki” jest żenująco
prostacki, a jego w zamierzeniu refleksyjność sprowadza się jedynie do
powtarzania tego samego wersu końcowego w każdej z trzech zwrotek. Zdarza się, że zawodzą
również przyspieszenia, bo poprzez słabą dykcję słowa zlewają się w jedno
wielkie szczwzmddżff, więc niewiele można z nich zrozumieć. Poza tym trochę
mierzi pakowanie wszędzie zaimków wskazujących. W efekcie powstają składniowe
koszmarki jak na przykład „tutaflota” w „Fan2”.
Jak prezentuje się V w roli hustlera wie chyba każdy, więc
nie ma sensu prawić truizmów i mówić, jak to on nie zjada bitów i emanuje
pewnością siebie. W tej kwestii jest jak zawsze, czyli oczywiście ścisła polska
czołówka. W przypadku bardziej wysublimowanej partii materiału reprezentant
PROSTO zaskakuje swoim lirycznym ekshibicjonizmem. Jeszcze nigdy nie otworzył
się przed słuchaczami na tyle, by rapować o swojej bliźnie nie w kontekście
żartobliwym („Ujebali mi pół japy..”
itp.), ale w pełni dojrzałym i poruszającym. Całkiem nieźle, choć monotonnie
wyszło wyliczanie osiągnięć w okresie edukacji („Znów Dobrze”), albo oczywista tematycznie „Reintrospekcja”. Raper wszedł więc już na dobre w smutasowate
klimaty i trzeba przyznać, że radzi sobie w nich z roku na rok coraz lepiej.
O warstwę dźwiękową „ProPejn”
zatroszczył się SoDrumatic. I słowo „zatroszczył” idealnie oddaje ogrom pracy,
jaką włożył beatmaker w produkcję poszczególnych tracków. Roi się tutaj od
sampli wokalnych, ale są one użyte w taki sposób, że ręce same składają się do
oklasków („Obiecaj mi” i „Szempejn Papyn”). Jedynymi słabymi
momentami są partie pianina, które brzmią po prostu rzemieślniczo i tym samym
nie pasują do ambitnej reszty. Większość podkładów to jednak światowa półka i nie ma w
tym stwierdzeniu krzty przesady. Ubarwione trąbką „Ale Kiedy” z kontrastowymi wobec siebie dwoma bitami, kwintesencja
klimatu w kawałku tytułowym powodująca ciarki na plecach, jadący powoli walec
basu w „Zawadzie” oraz melodyjne, oparte na gitarze elektrycznej „Znów Dobrze”. Wszystko to ukazuje spektrum umiejętności
producenta. Gospodarz albumu czuje ten vibe i dotrzymuje kroku (niemal)
wszędzie.
Gdyby VNM zrozumiał w końcu, że nie umie śpiewać i na
refreny lepiej zapraszać Tomsona, „ProPejn” byłoby jeszcze lepsze. Fakt, mimo
wszystko zgotował nam jedną z lepszych premier tego roku, ale całościowo jest to
jeszcze etap nieskończonego artystycznego rozwoju. Bardzo dobrze się tego
słucha, ale wciąż gdzieniegdzie wyłapać można pewne zaniedbania i momenty,
które można było zrobić z większym wyczuciem.
Dobra recenzja, nowy Rasmentalism przesłuchałeś? Napiszesz coś o chłopakach?
OdpowiedzUsuńjasne, że napiszę. to przecież jedna z najlepszych płyt w 2013. jeśli nie w ogóle najlepsza.
Usuń