Wszyscy,
nawet internetowe gimbusy całe swoje życie spędzający na internetowym
forum, zaczęli interesować się nową płytą Bonsona. Nie to, że sam
artysta nie był znany- wydał przecież w swoim życiu już kilka EP’ek i
jego pierwszy krążek z prawdziwego zdarzenia mógł być dobrym
posunięciem. Ale nie sądziłem, że aż takim wydarzeniem.
Choć tak naprawdę ciągle nie rozumiem, co jest w Bonsonie takiego przyciągającego.
Choć tak naprawdę ciągle nie rozumiem, co jest w Bonsonie takiego przyciągającego.
Nie mówię tym samym, że ,,Historia..’’ jest słaba- wręcz przeciwnie, dziwi mnie to, jak bardzo ten de facto
nowy gracz potrafi zjednać sobie fanów. Bo, obiektywnie patrząc, nie ma
tu nic rewolucyjnego, ani nowatorskiego. Tak jak w przypadku WENY,
główną rolę odgrywa tu wyczuwalna wręcz charyzma głównego ,,bohatera’’.
Opowieści, o których nawija Bonson słucha się z zapartym tchem, bo
zwyczajnie czuć, że są prawdziwe. Te wszystkie kłopoty z narkotykami,
kobietą, znajomymi.. to wszystko jest w przewrotny sposób niesamowicie
interesujące, bardzo łatwo się więc z raperem zżyć, nawet gdy nie ma się
w sobie nic z Bonsona. Nie raz i nie dwa dokonania tego artysty były
porównywanie do wcześniejszych osiągnięć Pezeta (vide chociażby ,,Muzyka
poważna’’). I rzeczywiście, mimo że nie można tutaj mówić o kserokopii
stylu, to w jakimś stopniu Bons przypomina Pawła Z Ursynowa. Słychać, że
ci artyści podobnie składają wersy i tak samo mocno oddziałują na
ludzkich emocjach. No i obaj wkładają w rap całe swoje życie.
Wszystkie historie są, jak już pisałem, interesujące, ale cała płyta
okazuje się na dłuższą metę monotonna, dlatego też nie przesłuchałem jej
całej za pierwszym razem. Proponuję dawkować ją sobie po kilka kawałków
dziennie, wtedy to naprawdę ma sens. Bo choć mamy tu kilka odstających
od pewnego schematu numerów (chilloutowy ,,Pan Śmieć’’ i szybki ,,Módl
Się Za Nas’’) to jednak cały materiał puszczony na raz zwyczajnie
zaczyna nużyć tym, że tematyka oscyluje wyłącznie wokół szeroko pojętego
życia ulicznego. Ale nawet ten mały mankament tuszują prawdziwe emocje
Bonsona. Naprawdę, w każdym utworze wyraża siebie i tych jego emocji
można prawie dotknąć, o czym przekonałem się w fenomenalnym, choć na
pierwszy rzut oka (ucha?) nie wyróżniającym się szczególnie ,,Rok
Później’’.
Bonson Bonsonem, ale nie jest on przecież jedynym autorem płyty. Oprócz
niego słyszymy także bity Matka. Mamy tu prawdziwą feerię wszelakich
klimatów. Od najczęstszych na płycie powolnych i klimatycznych, jak w
,,Ich Już Nie Ma’’ poprzez neutralne, nagrane w średnim tempie (,,Mów Mi
Bonson’’) aż po pędzące na złamanie karku, będące niemałym wyzwaniem
dla rapera w ,,Módl Się Za Nas’’. Bitmaker wywiązał się naprawdę dobrze
ze swojej roboty, gwarantując ładnie wyprodukowane, pełne klimatu
podkłady. Co więcej- idealnie pasują one do głosu i charakteru Bonsa.
Tworzy to świetną symbiozę i nie wyobrażam sobie remixu jakiegokowliek
kawałka z tej płyty, gdyż zwyczajnie nie miałoby to sensu.
No właśnie- naturalne emocje i klimat. To prawdziwe towary deficytowe w
polskim rapie, o czym niektórzy rodzimi artyści zdaję się zapomnieli.
Przez tę prawdziwość, płyty słucha się z bez mała zaangażowaniem, mimo
wszelkich jej niedociągnięć (których tak naprawdę zbyt wiele nie ma).
Sprawne flow, dobre linijki i świetne podkłady tworzą mieszankę obok
której nie można przejść obojętnie. Nie sądziłem, że Bonson i Matek tak
mnie do siebie przekonają. A jednak, bo ten krążek stał się moim osobistym klasykiem.
9.0/10
moze zrob recenzje Fisz - Polepione Dźwięki ?
OdpowiedzUsuńKurde, nie wiem, co to jest, ale jestem jakimś outsiderem - zupełnie mnie ta płyta nie przekonuje. Totalny dół i dolina... Nie wracam do tego i nie potrafię wykrzesać z siebie entuzjazmu...
OdpowiedzUsuńpoleciła mi ich koleżanka, na początku nie byłm wgl przekonana do rapu... przekonałam się! :)
OdpowiedzUsuń