Przejdź do głównej zawartości

Tede - Mefistotedes

  
  Tede to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci polskiego rapu. Ten inteligentny człowiek mimo spadającej na niego krytyki z powodzeniem utrzymał się na polskiej scenie i ponownie próbuje rozwijać swoje artystyczne skrzydła. Po zapowiedziach Mefistotedesa można było wnioskować, że będziemy mieli do czynienia z zupełnie nowym, mrocznym, obliczem warszawskiego rapera.

Płyta miała być wręcz przeżarta złem i być czymś ,,czego dotąd nie widzieliśmy’’. A jaka jest ?
     Cóż, no niezbyt taka. Mroku tu tyle co u pewnych braci-aktorów o podobnym nazwisku, ale słychać że Tede jakąś tam atmosferę starał się wytworzyć. Czasem pojawia się bowiem charakterystyczny, przemodulowany głos, sygnalizujący ciemną stronę mocy i wyśmiewający iluminatów (powtarzający się motyw ,,Rainmana’’) ale dodany został tak naprawdę chyba zupełnie dla śmiechu, co wcale nie dziwne u Jacka. Ostatecznie jeśli chodzi o klimat, to jest gęściej, niż na bardzo słabym ,,Notesie 3D’’ ale liczyłem na coś więcej. O wiele więcej. Zostawmy jednak moje osobiste zażalenia i skupmy się stricte na płycie, która w przeciągu kilku dni zdążyła stać się złotą. Graniecki zdecydowanie nie myśli odpuszczać. Nagrywając regularną trylogię w kilka miesięcy (Mefistotedes, Droga Do Odkupienia, Odkupienie) pobił już chyba wszelkie rekordy pracocholictwa. Materiału premierowego jest bardzo dużo i właściwie nie wiadomo byłoby od czego zacząć, gdyby nie tytuły. Sprytne.
     Mefisto najogólniej mówiąc trzyma poziom. Tede nie wznosi się na wyżyny swoich możliwości, czasem zdarzają się nawet rymy czasownikowe (wypierdalaj/zakładaj/zjada), ale nawija całkiem składnie, nieraz bardzo celnie puentując omawiane tematy, jak w ,,Jestem z Polski’’, gdzie ironicznie podchodzi do naszych narodowościowych przywar:

,,Ruscy zrobili nam Katyń, zrobili Smoleńsk
Putin strzelił rakietą i nam spadł Tupolew''

W ogóle ciekawych tematów mamy całe zatrzęsienie. Trafiają się nawet takie, o których autor wcześniej nie wspominał, jak marihuana (,,Tetrahydrokannabinol’’), religia, czy teorie spiskowe (w prześmiewczym ,,Kim Oni Są’’), ale jednak częściej słychać przewałkowane i nieraz już powielane wersy o hejterach, plastikowych laskach, czy co tam jeszcze na ,,N2’’ się znajdowało. Nie mam tego za złe, przecież Tede to rapowy dziadek i co miał powiedzieć, już powiedział. Szkoda, tylko że kiedyś mówił bardziej.. charyzmatycznie. Na przestrzeni lat głos Jacka uległ ewolucji w niekoniecznie dobrą stronę. Na Esende Mylffonie głównym atutem była właśnie barwa jego wotum, teraz dźwięki wydobywane przez jego gardło są wyższe, przez co paradoksalnie brzmi młodziej niż wcześniej. Flow też uległo zmianie. Niby poczucia rytmu się nie traci, ale Granieckiemu czasami istotnie zdarza się głupio wypaść z bitu, na rzecz słabej linijki. Ogólnie jednak jest nieźle, acz raper zaczyna już łapać lekką zadyszkę. Na szczęście ani trochę nie traci poczucia humoru. Poza zwyczajowym naśmiewaniem się ze wszystkiego, co się da:

,,Mówią, że podpisałem z diabłem cyrograf
Dobra ty, to był tylko autograf''

potrafi też, na wzór Mesa, nagrać imprezowo-punkową piosenkę z całkiem mocnym powerem. Brawo za odwagę.
     Jeśli chodzi o bity, to muszę przyznać, że sir Michu w końcu wykonał dobrą robotę. Nadal jego styl nie jest całkiem w moim guście, ale jak najbardziej może się podobać, bo raz, że podkłady są różnorodne (,,Syn Marnotrawny’’) a dwa, że kilka z nich to zwyczajnie bardzo wysoki producencko poziom, dobrze zgrywający się z gospodarzem krążka (,,Mama Ma Mama Da’’). Warto również podkreślić, że refreny (jeden w wykonaniu Sety) ostro wżynają się w mózg, są proste i przez to bardzo chwytliwe, nietrudno je zapamiętać.
     Mimo bądź co bądź sędziwego, jak na artystę wieku, Tede nie zwalnia tempa. Wydaje mi się, że tak naprawdę dopiero go nabiera i czeka nas jeszcze niejedna niespodzianka z jego strony. Solówki z 2006 wciąż nie przebił, ani żadnej Ameryki nie odkrył, ale.. co tu dużo mówić- Tede to kwintesencja rapu.

7.0/10

Komentarze

  1. bardzo mi się podoba ta recenzja, która epatuje naprawdę ciekawym obiektywizmem ;] a wracając do tych tematów, które wymieniłeś to niektóre z nich zostały poruszone bodajże nawet na S.P.O.R.T :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wez zrob recenzje do Rogerskiego bo jestem ciekawy twojej wypowiedzi na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to znaczy potrafi też, na wzór Mesa, nagrać imprezowo-punkową piosenkę ? Czy mes nagral punkową - imprezowa nute? jesli nagral to punkowo, ale tylko punkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, racja, ale klimat w ,,Zegar Tyka'' jak najbardziej sprzyja zabawie, więc wspólny rdzeń w obu tych kawałkach można znaleźć bez problemu ;]

      Usuń

Prześlij komentarz