Można Racy nie lubić jako człowieka, bo ego przerosło już chyba nawet jego samego (WIELOKROTNE, ZIĄĄĄ!), ale jako raperowi nie można mu zarzucić właściwie nic, może tylko to, że ma lekkie problemy z wymową, ale są na tyle lekkie, że spokojnie można je pominąć. Jak więc Rafał radzi sobie tym razem?
Cóż mogę rzec- zwyczajnie liczyłem na ten
krążek, bo pierwsze single (Gracz za
Graczem i Chcesz Być Mną) napawały niekłamanym optymizmem. Dobre,
bengerowe bity plus ciekawe wersy kazały wierzyć, że w czerwcu nastąpi powiew mocnego
rapu. I jest to dobra płyta, ale dlaczego ten tekst to tylko rzut okiem?
Bo jest tylko dobra. Raca, przy
poprzedniej solówce, ustawił sobie poprzeczkę dość wysoko i przeskoczenie jej
może i nie graniczyło z cudem, ale wymagało większych umiejętności, niż do tej
pory. A tych nasz Racuszek zdołał nabrać sporo, ale nie na tyle, by zaskoczyć czymś szczególnym. Z płyty na płytę radzi
sobie na majku coraz lepiej i ten album to już z pewnością o wiele bardziej zaawansowane
stadium jego rozwoju. Zdecydowanie udało mu się poprawić ucho do bitów i
teksty, które dziś prezentują się naprawdę całkiem ciekawie:
Na salonach byłem chwilę, mam wnioski swoje:
Tak samo się sra pasztetem i kawiorem
Na bitach porusza się naprawdę dobrze, zarówno
szybko-braggowo, jak i wolniej, dając wersy bardziej refleksyjne, z których zresztą
słynie. Przemyślenia rapera są trafne i dają do myślenia choć.. czasem jak mu
się wypsnie jakieś żenujące hasło, to naprawdę nie ma mocnych. ,,Rzeczywistość smutna jak pizda’’ nie
należy chyba do najlepszych porównań Rafała.
Donde miał zmiażdżyć bitami. No miał być
pogrom rapsceny i pokazanie różnym nołnejmomfulloffejmom, kto tak naprawdę
potrafi robić podkłady w Polsce. A niestety jest lekko poniżej oczekiwań. Może
i to przez moje wygórowane wymagania, ale niektóre podkłady po prostu mi
umknęły. Oczywiście, są tutaj majstersztyki- totalnie zaskoczył mnie dubstep w ,,Poranku Poety’’ i bardzo szybkie ,,UANPJK’’ ale to nie do końca to, o co mi chodziło. Płyta bez tych
instrumentali nie straciłaby wiele ze swojego uroku, a może wręcz by go
zyskała? To sytuacja zupełnie odwrotna do tej Bonsona i Matka, gdzie występuje
idealna symbioza i trudno wyobrazić sobie jednego bez drugiego. Tu nie ma takiej
chemii. Raca zwyczajnie przyszedł do studia, zarapował, wrócił do domu i za wiele magii w
tym wszystkim nie znajdziemy.
Goście to najwyższa półka i można
zastanowić się, czy nie ukradli oni blasku gospodarzowi. Dobre ksywki mają byt
jednak tylko na papierze, bo na trackach ogólnie spisali się słabo. Bardzo
zawiódł mnie, wspomniany już wcześniej, Bonson, który nie pokazał zupełnie nic
ciekawego i walnął zwrotę chyba na odczepne, a Fokusa już nawet nie chce mi się
komentować, bo jego ostatnie występy to dosłownie kabaret, ale taki wyjątkowo mało zabawny.
Na przeciwległym biegunie znajdują się jednak Szad, Cira i TeT, którzy
zarapowali bardzo dobrze, szczególnie członek 3W, jednak mam wrażenie, że jego
wersy zostały trochę zagłuszone przez bit. Babki śpiewające w refrenach pomińmy
może milczeniem, co ?
Liczyłem na więcej, a dostałem jedynie chwilowe
przebłyski geniuszu i na ogół górne stany średnie. Zupełnie jak
występ Polaków na Euro. Można to było zrobić lepiej.
7.0/10
Ja tam nie miałem oczekiwań w stosunku do Donde. Jego bity są dość proste, przewidywalne i schematyczne, co nie znaczy wcale że złe. A Racuch... 'SWP' i 'Znasz nas' miało coś z tej bożej iskry, powiedzmy że Bobby Fischer też, nie przypuszczam, żeby 'Konsument' tę iskrę miał, ale na pewno jest dobry. Choć jeszcze nie słuchałem. :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś lepszego, czegoś co będzie miało mocny bit przeplatany z tak samo mocnym tekstem. Chyba przez zbyt wygórowane oczekiwania tak słabo przyjęłam płytę.
OdpowiedzUsuń